Napisane przez Jan Filip Libicki, fot. P. Łysakowski dnia .
A może jest tak, że prezes naprawdę uwierzył Morawieckiemu, naprawdę nie chce oddać polskiej gospodarki „wielkiemu kapitałowi”, i oddawszy partię Morawieckiemu, dożywając swych dni na politycznej emeryturze, będzie z przerażeniem obserwował swoją największą polityczno – personalną pomyłkę?
Napisane przez Jan Filip Libicki, fot. P. Łysakowski dnia .
Jeżeli więc dziś politycy PiS tak się oburzają na skandaliczny – to prawda – występ na konferencji prasowej Sławomira Mentzena i Mariana Banasia, to jest to absolutny szczyt politycznej hipokryzji. Przecież to wyjście nauczyli tych panów wykorzystywać instytucje publiczne do własnych politycznych celów!
Warto zapamiętać ten cytat. I po wyborach zająć się tą sprawą. Bo to akurat sam reprezentant PiS-u przyznał że po prostu chodzi o wybory. I bezkarno - bezprawne ich finansowanie przez rządzących.
To, że świadczenie to jest oparte na filozofii konwencji ONZ-owskiej i prawach osób niepełnosprawnych, że świadczenie kierujemy do osoby z niepełnosprawnością. Tak, to jest plus. Tak samo jak plusem jest to, że próbujemy spojrzeć na niepełnosprawność nie od strony medycznej, tylko od strony funkcjonalnej, tzn. zadajemy sobie pytanie, czego tej osobie z niepełnosprawnością brakuje do tego, aby mogła mniej więcej – nigdy to się nie uda w 100% – funkcjonować na równych prawach z osobą pełnosprawną. Tak, te elementy tej filozofii są godne uznania, podkreślenia i złożenia gratulacji.
W czasach PRL-u – które Morawiecki pamięta – o komunistach gotowych zmienić zdanie z dnia na dzień, mówiło się, że mają miedziane czoła. Że nawet się na nich rumieniec nie pojawi z tego powodu, że pewnego dnia krytykować będą to, co jeszcze wczoraj wyznawali. Ci którzy wymyślili to powiedzenie, nie myśleli jednak że kiedyś pojawi się Mateusz Morawiecki. No i że będzie ikoną tego powiedzenia co to znaczy mieć miedziane czoło…
Przez te 3 lata wspólnego zasiadania w Radzie, siedziałem za nim. I bardzo często pan Andrzej się odwracał i mówił do mnie: panie Filipie! Pan stanowi moje zaplecze polityczne! Była w tym żarcie zawarta pewna istotna prawda. Bo ten zaprawiony w bojach poznański samorządowiec nigdy nie należał do żadnej partii. Zawsze wchodził do rady z komitetów lokalnych. Tym się szczycił. Panie Andrzeju! Dla mnie to też był zaszczyt, stanowić Pana „zaplecze polityczne”!