Stanisław Piotrowicz znów dał odpór zachodnim imperialistom

Krótko. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy traktatowe:
„w zakresie w jakim TSUE nakłada ultra vires zobowiązania na RP jako państwo członkowskie UE wydając środki tymczasowe odnoszące się do ustroju i właściwości polskich sądów oraz trybu postępowania przed polskimi sądami jest niezgodny z konstytucją RP”.
Tak to brzmi w języku prawniczym. Natomiast nie wymiarem prawnym zamierzam się tu zajmować. I nawet nie tym, że PiS robi wszystko, żeby sprawa naszego członkostwa w Unii Europejskiej wymknęło mu się spod kontroli. Robi to chyba nawet szybciej niż brytyjski rząd premiera Camerona. Bo on na końcu naprawdę chciał zostać w Unii, a czy prezes Polski chce w niej zostać nie jestem pewien.
W dzisiejszym krótkim wpisie, chcę się zająć czymś innym. A w zasadzie kimś. Chcę się zająć osobą przewodniczącego składu orzekającego, Stanisława Piotrowicza.
Jest on dla mnie postacią naprawdę fascynującą. I fascynujące jest też to, że prezes PiS takiego gościa znalazł.
Bo tacy, którzy zrobią wszystko, co prezes każe, są tam od dawna. Ale trzeba przyznać, że z takich, którzy zrobią to szybko i sprawnie to jest chyba tylko Piotrowicz. Skąd się ta jego sprawność bierze?
Moim zdaniem z doświadczenia. Jako wieloletni członek PZPR, odznaczony różnymi menelami i prokurator stanu wojennego, zapewne na różnych partyjnych pogadankach wielokrotnie dawał odpór zachodnimi imperialistom. Dzisiaj po prostu to powtórzył. Jak fachowiec i profesjonalista na luzie stawiając im czoła. Jestem przekonany, że jak by go prezes poprosił, żeby uzasadnił konstytucyjność przystąpienia Polski do Związku Białorusi i Rosji to zrobiłby to również szybko i sprawnie.
Też ma doświadczenie. Pewnie wielokrotnie w przeszłości uzasadniał potrzebę przyjaźni Polski ze Związkiem Radzieckim.
Taki facet to skarb. Czy prezes zdecyduje się skorzystać z talentów Piotrowicza także w tym zakresie?
Z punktu widzenia PiS to trochę szkoda, żeby się te jego talenty zmarnowały.
Z punktu widzenia PiS. Bo Polska to zupełnie inna sprawa…
Jan Filip Libicki