W Polsce jest ok. 30 tys. osób bezdomnych
Zima jest najtrudniejszym okresem w roku dla osób dotkniętych kryzysem bezdomności – to wtedy odnotowuje się wśród nich największą liczbę zgonów, a liczba potrzebujących gwałtownie rośnie. Dlatego organizacje pomocowe przygotowują się do tego sezonu już od kilku tygodni. – Noclegownie, jak sama nazwa wskazuje, są czynne tylko w nocy, a w sezonie zimowym udostępniamy ogrzewalnie, gdzie osoba potrzebująca wsparcia może przebywać też w ciągu dnia. Żeby nasi podopieczni mieli okazję czymś się zająć, otworzyliśmy kąciki biblioteczne, ponieważ osoby w kryzysie bezdomności uwielbiają czytać – mówi Beata Humięcka, dyrektorka Warszawskiego Centrum Integracji „Integracyjna Warszawa”.
– Do nadchodzącej zimy przygotowujemy się już praktycznie od września–października. Są zapewnione łóżka, świeża pościel i zawsze każdy znajdzie coś do jedzenia. Mamy też zapewnione miejsca awaryjne, interwencyjne, gdyby zdarzyło się tak, że więcej osób będzie nagle potrzebować pomocy – mówi agencji Newseria Biznes Beata Humięcka.
Szacuje się, że w Polsce jest ponad 30 tys. osób bezdomnych, z czego ok. 2–3 tys. w samej Warszawie. Obejmuje to zarówno przebywające w noclegowniach i schroniskach dla bezdomnych, jak i te, które mieszkają poza nimi, czyli np. w pustostanach, parkach, na terenach ogródków działkowych. Precyzyjne liczby są jednak trudne do oszacowania, ponieważ ta grupa ciągle się przemieszcza i zmienia miejsca pobytu, a część pozostaje całkowicie poza systemem.
– Nie można jednoznacznie powiedzieć, co jest przyczyną bezdomności, ponieważ na nią składa się historia życia, czasami choroba, czasami środowisko, czasami jakieś załamanie nerwowe. Każda historia osoby bezdomnej jest inna, jest wypadkową wielu czynników – mówi dyrektorka Warszawskiego Centrum Integracji „Integracyjna Warszawa”.
Osoby w kryzysie bezdomności to jedna z najsłabszych grup, wykluczona społecznie i stygmatyzowana przez swój status. Do takiej sytuacji może doprowadzić choćby duży wzrost zadłużenia kredytowego czy pożyczkowego. Czasami przyczyną bywa też ciężka choroba czy zaburzenia osobowości.
– W naszych placówkach znajduje się dużo kobiet i w ich przypadku przyczyny są identyczne jak u mężczyzn: konflikty rodzinne, czasami uzależnienie, zadłużenie, trudności w życiu rodzinnym, czasami choroba albo ucieczka od różnych, złożonych sytuacji bytowych i rodzinnych. Tutaj nie ma rozdziału ze względu na płeć – podkreśla Beata Humięcka.
Jak wskazuje Amnesty International, bezdomność to nie tylko brak dachu nad głową. To także brak własnego mieszkania (osoby przebywające w schroniskach, noclegowniach), niezabezpieczone mieszkanie (np. zagrożone eksmisją) albo nieodpowiednie mieszkanie (mieszkający w przeludnionych pomieszczeniach). Osoby będące w takim kryzysie odczuwają nie tylko stygmatyzację i wykluczenie, ale często cierpią też z powodu samotności, opuszczenia, braku nadziei, zerwania więzów rodzinnych, przerwania ścieżki rozwoju zawodowego i osobistego oraz utraty zdrowia. Ta grupa jest jednak mocno niejednorodna: wśród bezdomnych są tacy, którzy pracują, i tacy, którzy wcale nie są samotni. Przy odpowiedniej pomocy bezdomność nie musi być też stanem trwałym.
– Z naszej pomocy korzysta około 500 osób w placówkach niskoprogowych, czyli noclegowniach i ogrzewalniach – mówi dyrektorka Warszawskiego Centrum Integracji „Integracyjna Warszawa”. – One w standardzie mają zapewnić nocleg, jeden gorący posiłek i przekąskę. Natomiast my nie poprzestaliśmy na tym. Ponieważ zauważyliśmy, że jesteśmy pierwszym punktem kontaktu, dwa razy do roku – szczególnie w sezonie zimowym, od października do końca marca – mamy też dyżury psychologów, terapeutów uzależnień, doradców zawodowych i prawników. W noclegowniach mają dyżury pracownicy socjalni, którzy rozmawiają z tymi ludźmi.
Od grudnia 2022 roku Warszawskie Centrum Integracji „Integracyjna Warszawa” pełni funkcję miejskiego koordynatora umieszczania osób w kryzysie bezdomności w placówkach. W sytuacji, kiedy Policja lub Straż Miejska otrzyma zgłoszenie o osobie, która wymaga pomocy, służby kontaktują się bezpośrednio z pracownikiem WCI. Miejski koordynator posiada wiedzę na temat aktualnego stanu wolnych miejsc noclegowych i kieruje służby bezpośrednio do danej placówki. To znacznie ułatwiło pracę i skróciło czas interwencji. Miejski koordynator ze strony WCI utrzymuje też stały kontakt ze szpitalami i placówkami ochrony zdrowia. Wskazuje odpowiednie miejsca noclegowe dla osób opuszczających szpitale, które wymagają pomocy wyspecjalizowanego opiekuna medycznego albo mają trudności w poruszaniu się.
WCI koordynuje też m.in. innowacyjny program Najpierw Mieszkanie, którego celem jest stworzenie osobom w kryzysie warunków powrotu do normalnego funkcjonowania. Jednak przeprowadzka do własnego lokum nie powoduje automatycznego końca bezdomności i nabycia umiejętności niezbędnych do utrzymania się w nim, tak żeby go nie stracić i nie wrócić na ulicę. Dlatego osoby objęte tym programem mają również zapewnioną profesjonalną pomoc m.in. psychiatry, terapeuty i pracownika wspierającego.
Statystyki pokazują, że Najpierw Mieszkanie to skuteczny sposób na trwałe wyjście z bezdomności. Według danych MRiPS w Polsce tylko 11 proc. osób policzonych jako bezdomne usamodzielnia się (dane za 2021 rok). Natomiast wśród osób objętych programem samodzielność osiąga od 70 do 90 proc.
– Łącznie WCI zapewnia w tej chwili pomoc 120 osobom w 60 mieszkaniach – mówi Beata Humięcka.
Warszawskie Centrum Integracji zatrudnia obecnie 64 osoby, z czego ok. 30 pracuje w placówkach dla osób w kryzysie bezdomności.
– Praktycznie permanentnie poszukujemy pracowników, bo nie możemy sobie pozwolić na to, że ich zabraknie, zwłaszcza w sezonie zimowym. Nasze wymagania są naprawdę podstawowe, wystarczy średnie wykształcenie, a my przygotowujemy dalej, zapewniając szkolenia np. z zakresu opieki medycznej, pomocy osobom w kryzysie bezdomności. Podczas przyjmowania do pracy mamy pierwsze spotkanie w noclegowni, pokazujemy, na czym ona polega, ponieważ to nie jest tylko sprawa nadzoru i dozoru, ale pomocy człowiekowi, która ma sprawić, żeby każdy czuł się bezpiecznie, mógł się spokojnie wyspać, żeby był przyjęty z godnością i szacunkiem. Tu nie ma mowy o litości, nie ma mowy o emocjonalnym podchodzeniu do człowieka, ale jest zadanie, żeby każdy – nieważne jak wygląda on, jego ubranie, jaka jest jego przeszłość – był witany, potrzebny i żeby pracownik wiedział, że tu i teraz jest człowiekiem dla drugiego człowieka. To trudne, ale możliwe – podkreśla dyrektorka Warszawskiego Centrum Integracji „Integracyjna Warszawa”.