Pożar w Solarisie
Ogień w fabryce w podpoznańskim Bolechowie wybuchł o 6:13. Gdy zgasło światło w całej fabryce, pracownicy szybko udali się do pomieszczenia sterującego głównym zasilaniem. Spostrzegli gęsty i drażniący dym.
Pożar na szczęście nie był rozległy, ale gęsty dym szybko rozprzestrzenił się w przyległym biurze Szkoleń Technicznych i hali montażowej...
Praca nie była możliwa i robotnicy poszli dziś do domów. Wiadomo już, że zapaliło się urządzenie niskiego napięcia, tzw. szafa w stacji transformatorowej. Włączył się alarm i nasi pracownicy natychmiast zadzwonili na straż pożarną - opowiada Mateusz Figaszewski, rzecznik fabryki Solaris Bus and Coach.
Na miejsce przyjechało 9 zastępów straży pożarnej, w sumie 16 osób. Strażacy szybko ugasili ogień, ale mieli problem z oddymieniem pomieszczeń. - Dwóch pracowników sąsiedniej hali montażu z objawami zatrucia trafiło do szpitala na obserwację, ale wszystko jest już w porządku. Wyszli ze szpitala do domów - potwierdza Mateusz Figaszewski.